Ikona DJ MAG - 19
: 19 gru 2010, o 18:04
Pop czy nie pop?
Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby dwóch artystów w jednym numerze wypowiedziało tak bardzo podobne zdania, jak tym razem Ferry Corsten i Robert M. „Stworzyć komercyjny, popowy kawałek do radia jest o wiele trudniej, niż undergroundowy numer na parkiety”. Dlaczego o tym piszę? Nie dlatego, że się
z tym zgadzam – powiedzmy, że każdy z nas (i każdy z producentów) może mieć inne zdanie na ten temat. Przy okazji powrotu gwiazd electroclashu (więcej o tym na stronach 48-50) znów trzeba było sobie zadać pytanie: czy 3-minutowa, melodyjna piosenka ze zwrotkami i refrenami, ale na tanecznym beacie, to nasza działka czy nie? Madonna też tak robi, a o niej przecież nie piszemy.
Recenzując ostatni album Tigi dziennikarz Resident Advisor napisał, że „muzyka taneczna to w swojej istocie tak naprawdę muzyka pop”. Prawda czy fałsz? Robert M nagrał płytę z kilkoma tech-housowymi killerami, ale są tam też melodyjne, vocal-housowe „przeboje”. Felix Da Housecat (polecam wywiad z tym przesympatycznym wariatem!) właśnie wydał miażdżący i na pewno nie popowy singel „Kickdrum”, ale na płycie zapewne będzie kilka „piosenek”. Nawet obchodząca 20-lecie wytwórnia Warp ma w swoim katalogu popujące klimaty, choć oczywiście odpowiednio „powyginane”. Tu chyba dochodzimy do istoty rzeczy – żeby pop był do zaakceptowania, musi być nieco zniekształcony. Może niekoniecznie aż tak jak standardowe Warpy, ale … chociaż trochę. Tu się zatrzymam, bo granica między popem odpowiednio ciekawym, a niedostatecznie „ambitnym” jest płynna i indywidualna. Kilka numerów na płycie Tigi to idealny przykład – połowa z Was stwierdzi, że jest OK., reszta, że przesadził i podryfował w infantylny „popik”. A propos zniekształceń – zwróciliście uwagę, że większość komentarzy na youtube pod dobrymi numerami wygląda tak samo? Anglojęzyczni piszą najczęściej „This track is sick!”. Wygląda na to, że to angielska wersja słowa „zajebisty”, przy okazji sugerująca, że nie chodzi o coś „normalnego”.
Tego lata, podczas 16 festiwali (sensu stricte i nie tylko), które prezentujemy w naszej „rozkładówce”, będzie można posłuchać elektroniki we wszelkich wydaniach, jakie tylko można sobie wyobrazić – od elektronicznych piosenek po futurystyczne eksperymenty. Spróbujemy być na wszystkich, we wrześniowym numerze podsumujemy muzyczne atrakcje tych wakacji – już teraz zapraszam. W tym numerze poza materiałem Bartka Rytkowskiego na temat reaktywacji gwiazd electroclashu i rozmową z Felixem Da Housecatem (też kiedyś kojarzonym z tym nurtem), mamy też dwa spotkania z ikonami dzisiejszego trance’u (to też pop, według niektórych) – Markus Schulz opowiada o kilku rzeczach, które zabrałby ze sobą na bezludną wyspę (nowy motyw w magazynie czyli „Selekcja” na stronie 24), a Ferry Corsten o tym, jak się czuje i co tworzy facet, gdy jego kobieta jest w ciąży. Przy okazji – Felix Da Housecat twierdzi, że nam pierwszym zdradził dobrą nowinę o tym, że jego narzeczona spodziewa się dziecka…
A propos nowych motywów w magazynie, w związku z Waszymi prośbami postanowiliśmy zwiększyć miejsce na pytania do sprzętowego eksperta – „Pogotowie Techniczne” czyli Jakub Rene Kosik rozwiewający wątpliwości początkujących producentów na stronie 77. Od tego miesiąca też „żenimy” Future 4 z działem recenzji czyli rezerwujemy to miejsce dla tych, których chwalimy za udane produkcje. Starczy już tego wstępniaka, zapraszam do zwiedzania kolejnych stron, i do zobaczenia na festiwalach!
Marcin Żyski / redaktor naczelny