Electrocity 8 - Wasze wrażenia z imprezy
Serdecznie zapraszamy wszystkich Was, którzy bawili się na tegorocznej edycji festiwalu muzyki elektronicznej do podzielenia swoimi się wrażeniami. Co Was urzekło? Co Wam się podobało? Co też Wam przeszkadzało? Na co zwrócili byście jeszcze uwagę?
Zapraszamy do wypowiedzenia się tutaj pod tematem
''Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia''
Najbardziej nie podobało mi się przenikliwe zimno... dobrze że chociaż w kościele było ciepło A tak całkiem poważnie... muzycznie jestem spełniony w 100%. Artyści na których liczyłem nie zawiedli, a Ci których przed imprezą raczej nie brałem pod uwagę pozytywnie zaskoczyli.
Ci z pierwszej grupy to oczywiście Dubfire, Adam Beyer, DUSS oraz Mr. X & Mr. Y - niesamowite uczucie usłyszeć na żywo utwory na których się wychowało tj. "Agherta" czy "New World Order", a przy okazji widzieć artystów którzy je stworzyli.
Do grupy pozytywnego zaskoczenia zaliczam The Bloody Beetroots. Przed imprezą jakoś specjalnie nie byłem nimi zainteresowany, ale kiedy znalazłem się pod sceną podczas ich występu wiedziałem, że jestem świadkiem czegoś nadzwyczajnego. Panowie zrobili niesamowite show, scena o mało nie wybuchła od nadmiaru energii, a kawałki jakie zagrali też okazały się całkiem smakowite
Organizacyjnie tragedii nie było ale wpadki tu i ówdzie się zdarzyły. Jednym z największych minusów był brak ulotek z TimeTable przy wejściu. Na szczęście sytuację uratowały plakaty z rozkładem jazdy przed poszczególnymi scenami... z braku laku dobre i to. Drugi minus to napoje... piwo, woda i red bull to moim zdaniem trochę mało jak na event tego pokroju. Dobrze, że chociaż jedzenie było bardziej urozmaicone. W oczy rzucały się też "dywany" rozdeptanych plastikowych kubków i innych śmieci, przepełnione śmietniki z których zawartość wysypywała się w promieniu 2m od niego, i ten sam asortyment zalegający na stołach nieopodal cateringu.
Całość w ogólnym rozrachunku wypadła jednak na plus, dzięki czemu Electrocity 8 zapisuję jako kolejny udany event w mojej imprezowej karierze
Na koniec jeszcze taki mój osobisty minus, a mianowicie fakt, że nasza eventowa ekipa tym razem nie była kompletna co dało się wyraźnie odczuć podczas tej nocy Mimo wszystko dziękuję wszystkich, dzięki którym mogłem być na 8 edycji EC. Mam nadzieję, że za rok również spotkamy się w tym miejscy, ale tym razem w pełnym składzie
Pozdrawiam, Paul Spacer
Ci z pierwszej grupy to oczywiście Dubfire, Adam Beyer, DUSS oraz Mr. X & Mr. Y - niesamowite uczucie usłyszeć na żywo utwory na których się wychowało tj. "Agherta" czy "New World Order", a przy okazji widzieć artystów którzy je stworzyli.
Do grupy pozytywnego zaskoczenia zaliczam The Bloody Beetroots. Przed imprezą jakoś specjalnie nie byłem nimi zainteresowany, ale kiedy znalazłem się pod sceną podczas ich występu wiedziałem, że jestem świadkiem czegoś nadzwyczajnego. Panowie zrobili niesamowite show, scena o mało nie wybuchła od nadmiaru energii, a kawałki jakie zagrali też okazały się całkiem smakowite
Organizacyjnie tragedii nie było ale wpadki tu i ówdzie się zdarzyły. Jednym z największych minusów był brak ulotek z TimeTable przy wejściu. Na szczęście sytuację uratowały plakaty z rozkładem jazdy przed poszczególnymi scenami... z braku laku dobre i to. Drugi minus to napoje... piwo, woda i red bull to moim zdaniem trochę mało jak na event tego pokroju. Dobrze, że chociaż jedzenie było bardziej urozmaicone. W oczy rzucały się też "dywany" rozdeptanych plastikowych kubków i innych śmieci, przepełnione śmietniki z których zawartość wysypywała się w promieniu 2m od niego, i ten sam asortyment zalegający na stołach nieopodal cateringu.
Całość w ogólnym rozrachunku wypadła jednak na plus, dzięki czemu Electrocity 8 zapisuję jako kolejny udany event w mojej imprezowej karierze
Na koniec jeszcze taki mój osobisty minus, a mianowicie fakt, że nasza eventowa ekipa tym razem nie była kompletna co dało się wyraźnie odczuć podczas tej nocy Mimo wszystko dziękuję wszystkich, dzięki którym mogłem być na 8 edycji EC. Mam nadzieję, że za rok również spotkamy się w tym miejscy, ale tym razem w pełnym składzie
Pozdrawiam, Paul Spacer
Kilka słów ode mnie.
Imprezę jako całość zdecydowanie można zaliczyć do udanych. Według mojej oceny najlepszym występem mogą poszczycić się The Bloody Beetroots. To co sobą zaprezentowali było wprost magiczne. Pierwszy raz miałem okazję poznać na żywo umiejętności artystów, którzy łączyli muzykę rockową z nowoczesnymi elektronicznymi brzmieniami. Przy użyciu takich instrumentów jak fortepian, gitara elektryczna czy też klasyczna perkucja [Nawiązującą zresztą do takiej, jaką mieli dawniej The Beatles. To był istny koncert. Śmiało mogę napisać, iż to było najbardziej dynamiczne wydarzenie muzyczne tej nocy..
W kościele czyli na scenie Fly With Me bardzo ciekawie zagrali Duss oraz Dubfire. Mieliśmy z Paulem okazje podejść pod samą scenę, gdzie doświadczyliśmy siły basu, który dzięki akustyce pomieszczenia dosłownie wgniatał w ziemię. Naszą wizytę w Ec zakończył Adam Beyer.. wraz z jego ostatnimi bitami zdecydowaliśmy że czas dop domu... Żal został że trzeba było opuścić Występ Carlio Lio... Tą pozycję jednak nadrobi się w przyszłoąci Od pierwszej edycji powyższa scena jest u mnie pozycją obowiązkową... Muzyka tam prezentowana charakteryzuje się niezwykle hipnotyzującą siłą...
Na scenie Run To The Sun - nieco wcześniej - Dj Driver - zaprezentował piękne zstawienie klasyków Hard Trance.. Była Moc.. usłyszeć było można takich wykonawców jak Warp Brothers, czy też Warmduscher.
To były dobre strony tej edycji
Casz na te mniej dobre..
Co się rzuciło w oczy - brak kieszonkowych wersji Time Table z podziałem na sceny... Nie wiem czemu w tym roku nie było.. Takie coś zdecydowanie ułatwia komfort w poruszaniu się między scenami by móc trafić na zaplanowany przez siebie występ danego artysty.. Jeśli ktoś się zaopatrzył w kartkę i długopis - to miał szczęście ;]
Jedzenie było w tym roku biedne. Poza kiełbasą, czy też Hamburgerem [ogólnikowo-fast food] nie można było niczym ciekawszym a tym bardziej zdrowszym zaspokoić swojego podniebienia... Z tym że to raczej problem ogólnopolski... Wątpię by w tym kraju był event podczas którego można na przykład kupić sobie owoce. Takie coś zdecydowanie przydało by się.. Z napojami podobnie - red bull, piwo, i woda ;;]
No i najważniejsze.. brakowało zbyt wielu ludzi ze starej ekipy.. A przeciez wiemy, że dobra - sprawdzona ekipa, to podstawa do dobrej zabawy ;] Ważne, że kilka osób zdecydowało się jednak pojechać na EC i dobrze bawić.
Reasumując - Muzycznie było wyśmienicie. Co do reszty warto kilku rzeczom pozwolić aby rozwijały się w bardziej urozmaiconą stronę, by sprawiały zabawę bardziej przyjemniejszą...
Podziękowania ślę w stronę Mr, Wszystkich tych, którzy sie bawili razem ze mną i pozdrawiam tych, którzy nie mogli przyjechać ... Mam nadzieję że spotkamy sie w przyszłym roku w Większym gronie ;]]]
Imprezę jako całość zdecydowanie można zaliczyć do udanych. Według mojej oceny najlepszym występem mogą poszczycić się The Bloody Beetroots. To co sobą zaprezentowali było wprost magiczne. Pierwszy raz miałem okazję poznać na żywo umiejętności artystów, którzy łączyli muzykę rockową z nowoczesnymi elektronicznymi brzmieniami. Przy użyciu takich instrumentów jak fortepian, gitara elektryczna czy też klasyczna perkucja [Nawiązującą zresztą do takiej, jaką mieli dawniej The Beatles. To był istny koncert. Śmiało mogę napisać, iż to było najbardziej dynamiczne wydarzenie muzyczne tej nocy..
W kościele czyli na scenie Fly With Me bardzo ciekawie zagrali Duss oraz Dubfire. Mieliśmy z Paulem okazje podejść pod samą scenę, gdzie doświadczyliśmy siły basu, który dzięki akustyce pomieszczenia dosłownie wgniatał w ziemię. Naszą wizytę w Ec zakończył Adam Beyer.. wraz z jego ostatnimi bitami zdecydowaliśmy że czas dop domu... Żal został że trzeba było opuścić Występ Carlio Lio... Tą pozycję jednak nadrobi się w przyszłoąci Od pierwszej edycji powyższa scena jest u mnie pozycją obowiązkową... Muzyka tam prezentowana charakteryzuje się niezwykle hipnotyzującą siłą...
Na scenie Run To The Sun - nieco wcześniej - Dj Driver - zaprezentował piękne zstawienie klasyków Hard Trance.. Była Moc.. usłyszeć było można takich wykonawców jak Warp Brothers, czy też Warmduscher.
To były dobre strony tej edycji
Casz na te mniej dobre..
Co się rzuciło w oczy - brak kieszonkowych wersji Time Table z podziałem na sceny... Nie wiem czemu w tym roku nie było.. Takie coś zdecydowanie ułatwia komfort w poruszaniu się między scenami by móc trafić na zaplanowany przez siebie występ danego artysty.. Jeśli ktoś się zaopatrzył w kartkę i długopis - to miał szczęście ;]
Jedzenie było w tym roku biedne. Poza kiełbasą, czy też Hamburgerem [ogólnikowo-fast food] nie można było niczym ciekawszym a tym bardziej zdrowszym zaspokoić swojego podniebienia... Z tym że to raczej problem ogólnopolski... Wątpię by w tym kraju był event podczas którego można na przykład kupić sobie owoce. Takie coś zdecydowanie przydało by się.. Z napojami podobnie - red bull, piwo, i woda ;;]
No i najważniejsze.. brakowało zbyt wielu ludzi ze starej ekipy.. A przeciez wiemy, że dobra - sprawdzona ekipa, to podstawa do dobrej zabawy ;] Ważne, że kilka osób zdecydowało się jednak pojechać na EC i dobrze bawić.
Reasumując - Muzycznie było wyśmienicie. Co do reszty warto kilku rzeczom pozwolić aby rozwijały się w bardziej urozmaiconą stronę, by sprawiały zabawę bardziej przyjemniejszą...
Podziękowania ślę w stronę Mr, Wszystkich tych, którzy sie bawili razem ze mną i pozdrawiam tych, którzy nie mogli przyjechać ... Mam nadzieję że spotkamy sie w przyszłym roku w Większym gronie ;]]]
''Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia''
-
- Posty: 3
- Rejestracja: 9 wrz 2014, o 11:57
Ja mogę coś dodać choć pwenie to nie nowość...Pewna grupa osób bardzo mi przeszkadzała-po prostu byli bardzo pijani. A reszta-genialna!!!
.................... było super, odstresowałem się.