Numer 15 / luty 2009
25 lat muzyki House
Obszerny materiał na temat jednego z najbardziej popularnych gatunków muzyki elektronicznej.
Menedżer potrzebny od zaraz
Dawid Lewis: Wierz mi, że Tiesto, Armin czy Paul van Dyk nie osiągneliby aktualnego statusu bez dobrego menedżera.
Dopalacze
Najbardziej kontrowersyjny temat ostatnich miesięcy.
Skinny Patrini
Rozmowa o debiutanckiej płycie i nie tylko.
Na początku był house...
Soul, r&b, funk, salsa, rock, pop, reggae, new wave, europejski synth-pop, industrial, punk, hip-hop, Kraftwerk...Uff - to tylko część gatunków muzycznych, wymienianych jako składniki, z których ukształtował się house. Pierwsi housowi dj-e Frankie Knuckles, Larry Levan i Ron Hardy, zanim zaczęli grać czy tworzyć na żywo coś, co później nazwano house, bawili publiczność muzyką disco, mieszaną z tak różnymi rzeczami, jak Frankie Goes To Hollywood, Eurythmics, Talk Talk, a nawet Nitzer Ebb. W swoim felietonie Bartek Błęcki pisze, że house to w dużym uproszczeniu nowa nazwa dla disco, ale bliżej prawdy byłoby stwierdzenie, że house to była ucieczka od disco - Knuckles i Levan szukali sposobów na to, by disco zdekonstruować, ubrudzić i przede wszystkim stuningować. Z czasem rzeczywiście spora część muzyki house stała się lekkostrawną konfekcją, ale na początku było inaczej - pionierzy w tej dziedzinie szukali brzmień alternatywnych, nowych, bardziej dobitnych, mocnych i hipnotycznych.
W tej chwili house to gatunek o największej ilości rozgałęzień, z drugiej strony pół świata mówiąc „house”, myśli „plaża, lajcik i słodki wokalik”. Czas był zdecydowanie najwyższy, żeby pochylić się nad fenomenem najpopularniejszego w świecie odłamu muzyki tanecznej, choćby po to, by spróbować powalczyć ze stereotypami skutecznie zaciemniającymi rzeczywistość. Mija dokładnie rok od naszego poprzedniego historycznego opracowania - dotyczącego muzyki techno. Z artykułu „25 lat muzyki house” dowiecie się m.in. jak wiele wspólnego miały ze sobą zarówno muzyka, jak i środowiska związane z techno i house. Przede wszystkim obie kultury rozwijały się niejako na marginesie amerykańskiego społeczeństwa , w klubach dla Afroamerykanów, Latynosów i gejów. Obie do pewnego stopnia się ze sobą przenikały - twórcy techno z Detroit Atkins i May jeździli do Chicago, by podsłuchiwać Knucklesa w akcji... Więcej na stronach 30-38.
Poza lekcją historii przygotowaliśmy dla Was też dwa praktyczne poradniki - z jednego dowiecie się, jak być własnym (albo innych) menedżerem, a z drugiego jak bardzo jako producenci musicie uważać z samplami. W pierwszym poza naszymi radami znajdziecie też kilka przydatnych informacji od najbardziej aktywnie działających w klubowym świecie menedżerów i PR-owców z róznych krajów, za drugi materiał odpowiedzialny jest Jakub Rene Kosik, który na tę okoliczność pobawił się nieco w prawnika. Mamy też coś dla interesujących się vidżejingiem czyli pamiętnik z życia zapracowanych vj-ów z ekipy Clockwork, i dla rosnącej w siłę braci zasłuchanej w niepokorne electro w wykonaniu polskiego, bardzo widowiskowego pod każdym względem duetu Skinny Patrini. Rodaków w tym numerze co niemiara - znalazło się też trochę miejsca dla DJ-ki Joany, Dave’a Schiemanna, Hagala, Nitrousa Oxide’a, Jacka Sienkiewicza, eleKtromontera, Housebrothers, Vein Cata, Sesiz-Bass Kontrass’a i MC Jacoba A. Dotąd pomijaliśmy raczej działalność MCs, ale tym razem mamy jeszcze wywiadzik z najlepszą (jej zdaniem, ale nie tylko) kobietą w tym fachu na świecie czyli MC Tali. Po raz ostatni już w kilku miejscach wracamy jeszcze do 2008 roku, m.in. przedstawiając postać, którą z całego elektronicznego świata najbardziej upodobali sobie krytycy podsumowaujący zeszły rok czyli intrygującego Flying Lotusa. Po kilku miesiącach status quo w dziale recenzje, ponownie proponujemy zmiany - dajcie znać czy wyszły one na lepsze. Tyle ode mnie w tym miejscu - dziękuję za uwagę i zapraszam na kolejne strony.
Marcin Żyski / redaktor naczelny